22.09.2012

8. Ladda Land. The Lost Home.

Post zawiera spoilery. 

Na samym początku chciałam przeprosić za to, że ostatnio nie pojawiały się nowe posty. Nie mam wytłumaczenia. Zwykły brak ochoty. Zdarza się najlepszym.

Dalej... Dzisiaj chcę przedstawić wam horror, który przypadkowo odnalazłam w sieci. Nie miał złych rekomendacji, komentarzy - nic. Dlatego też się na niego zdecydowałam. Ladda Land. Film z 2011 r., więc dość 'świeży', jeśli można się tak wyrazić.

Zaczynamy.

"Ladda Land to nazwa parku rekreacyjnego wybudowanego w pobliżu miasta Chang Mai w północnej Tajlandii. Na stronie tamtejszego uniwersytetu można znaleźć krótką informację o przeznaczeniu tego miejsca, które w czasach swojej świetności przyciągało tłumy szukających rozrywki i relaksu mieszkańców. Korzystali oni z licznych atrakcji: przejażdżek na słoniach czy minikolejką, odwiedzali ogród botaniczny z bogatą kolekcją orchidei. Dziś park świeci pustką i znany jest głównie jako miejsce, w którym straszy. Thee, pracownik biurowy, który ma dość niesnasek z rodziną małżonki, przeprowadza się do Chang Mai i kupuje dom w okolicach Ladda Land. Szybko pożałuje swojej decyzji, gdy sława tego miejsca okaże się być całkowicie uzasadniona."

Zaczyna się sielankowo, mało ambitnie; ojciec kupuje nowy dom, do którego wprowadza się razem ze swoją rodzinom; żoną, która ma wkurzającą matkę, sztucznie słodkim synkiem i nastoletnią córką, która oczywiście nie cierpi swojego ojca i buntuje się przeciwko wszystkiemu w Ladda Landzie. Ja rozumiem, że w tym okresie życia młodzi ludzie przechodzą swój mały kryzys, ale czy w (prawie) każdym filmie nastolatek musi być nabuzowanym buntownikiem, który nie szanuje rodziców i pokazuje to na wszelkie możliwe sposoby? Dobra, od razu przypomniał mi się młodzik z 'Ostatniego domu do lewej', który bał się swojego ojca i słuchał się go ponad wszystko. A też był nastolatkiem! Chyba. W sumie... wyglądał dość staro.

Dalej! Okolica, w której zamieszkała rodzina z początku wydaje się być idealna, niczym ta z 'Edwarda Nożycorękiego'. Brakuje tylko kolorowych domków, mężów wyjeżdżających do pracy o identycznych godzinach oraz żon z dziwnymi fryzurami. Wszystko się jednak zmienia z chwilą, kiedy w sąsiedztwie dochodzi do morderstwa. Zabito... sprzątaczkę? Z tego, co zrozumiałam, to była to pokojówka z Birmy. Biedna.
Po tym morderstwie dochodzi do kolejnych dziwnych sytuacji; Ladda Land nie wydaje się już taki miły i przyjazny, a na pewno - nie jest już bezpieczny. [Oczywiście, to właśnie w tej chwili nastoletnia córka decyduje się na siedzenie do późna u koleżanki. (Nastolatki na serio nie są AŻ tak bezmyślne, panie reżyserzu!)] 
Po pół godzinie filmu miałam dosyć aktora, który gra ojca rodziny. Nie mam nic do jego imienia, którego nie jestem w stanie zapamiętać. Nie przeszkadza mi fakt, że jest chyba jakimś życiowym nieudacznikiem i jak każdy prawdziwy facet ma zatargi z teściową. Nie jestem jednak w stanie wybaczyć mu jego uśmiechu. Panie Boże... Kiedy unosił w górę kąciki warg, to miałam ochotę przesunąć scenę.

Dalej o fabule... Są śmieszne momenty, serio! Np. kilkusekundowy pojedynek nóż-tasak-keczup(?). Dla mnie to było zabawne, nie wiem jak dla innych ludzi, którzy oglądali owy film.

I z czasem, jak oglądamy Ladda Land, to zaczynamy odczuwać sympatię do Nan, czyli nastoletniej córki wchodzącej w skład głównej rodziny. Nie jest aż na tyle nieodpowiedzialna, aby pakować się w kłopoty, jak jej głupawi znajomi. No... chociaż, gdyby była mądrzejsza, to nawet nie wychodziłaby po zmroku z domu. ...Dobra, cofam to. Jest debilką, ale przynajmniej szybko biega. I nikt jej nie wierzy, oprócz  kochanej babci.
Wracając do meritum. Fabuła rozwija się dalej. Zdarza się coraz więcej dziwnych rzeczy (nie wliczając w to patologi, bo to nie jest nic paranormalnego), a życie bohaterów z minuty na minutę jest bardziej skomplikowane. Strata pracy, wyjazd córki do internatu, nawiedzona chałupa w sąsiedztwie, chęć zamordowania kota drzwiami... Chryste, czy wszyscy nienawidzą kotów? Do już drugi film, który recenzuję, a w którym ktoś morduje biednego futerkowca. Zrobiły wam coś te zwierzęta? Jezu...

Eh... miałam też nadzieję na szczęśliwsze zakończenie. Tylko tyle się na ten temat wypowiem.

A teraz z drugiej strony; muzyka nie jest najgorsza, chociaż rozczula najbardziej na samym końcu filmu. Nie jest jakaś... super charakterystyczna czy wpadająca w ucho. Ot taka, zwyczajna. Film nakręcony jest dobrze, nie ma w nim scen, które denerwują. Drażnić za to może jego długość, ponieważ trwa prawie dwie godziny, jednak po oglądnięciu ten czas nie wydaje się zmarnowany. Przynajmniej nie dla mnie.
Film ma jedną, wielką wadę. Nigdy nie jest wyjaśnione O CO chodzi w tej całej klątwie Ladda Land'u. Z rozmów poszczególnych osób dowiadujemy się, że to przeklęte miejsce i nikt nie chce tam mieszkać, jednak... nic więcej. Chyba, że to ja coś przeoczyłam, co też jest możliwe.
Polecam Ladda Land  osobom, których nie zrazi fakt, że jest on produkcji... Tajlandzkiej. Wiem, że po świecie chodzą persony unikające filmów japońskich, tajlandzkich, chińskich, etc.

Mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłam.
Pozdrawiam, Selavie. 

6.09.2012

7. Tunel / The Tunnel

 Post zawiera spoilery.

"W 2007 r. rząd Nowej Południowej Walii, jednego ze stanów Australii, nagle rezygnuje z pomysłu wykorzystania wody zalegającej w nieużywanych tunelach metra pod Sydney. Tunele szybko stają się miejską legendą i w 2008 r. młoda dziennikarka, Natasha Warner, postanawia ruszyć ich tropem. Zbiera grupę złożoną z czterech osób i razem schodzą w dół, by znaleźć historię, która zdobędzie pierwsze strony gazet. Jednak to historia znajduje ich."  (Filmweb.) 

Od czego tu zacząć? Może od tego, że nawet nie wypiłam dzisiaj kawy, a biorę się za jakąkolwiek recenzję... No cóż. Jeśli kogoś to interesuje, to będzie musiał to znieść (pozdrawiam!). 

Dobra, a tak na poważnie... 

The Tunnel zrobiony jest na wzór jakby-dokumentu-horroru. Nie jest to typowy horror, to pewne. Dlaczego horroru? Debilne pytanie. Dlatego, że przeraża. Debilna odpowiedź. (Równowaga w przyrodzie zachowana.) Dlaczego dokumentu? O, tutaj można się już bardziej rozpisać. Nawet człowiek mało spostrzegawczy, po pierwszych piętnastu minutach filmu, będzie w stanie domyślić się, którzy bohaterowie przeżyli, a którzy nie. Dlaczego? Ponieważ tylko oni udzielają wywiadu, a pozostała dwójka zostaje nam przedstawiana jedynie na taśmach. Co jeszcze? Na samym początku filmu mamy podane informacje, że 'Film ten przedstawia wydarzenia z października 2007 roku' oraz 'Zawiera oficjalne materiały policyjne'. Ile w tym prawdy? Pewnie tyle, ile w 'Film oparty na faktach' w 'Paranormal Activity', które ma się niedługo doczekać kolejnej części. Czwartej, chyba. Każdy ma prawo wierzyć, w co chce. 

Dalej... Z przedstawianych nam kaset dowiadujemy się, że młoda reporterka postanawia, na tzw. chama, wejść do starych tuneli metra, albowiem potrzebuje dobrego materiału na reportaż. Czemu to robi? Ponieważ znalazła na YouTube film, w którym, w owych tunelach, COŚ wpierdala 'odważnego' nastolatka. (Szukałam filmiku, nie znalazłam, niestety.)  Jest jeszcze jeden powód - znikanie bezdomnych, którzy postanawiają mieszkać w tunelach. Frustrację reporterki powiększa fakt, że władze miasta nie chcą na ten temat rozmawiać, tak samo zresztą, jak sami bezdomni (z jednym wyjątkiem).

No ale, rezolutna Natasha nie poddaje się i postanawia rozwikłać tą zagadkę! (Niech mnie ktoś oświeci i powie mi, dlaczego w większości horrorów, to właśnie kobiety kreowane są na ambitne pracoholiczki, które nie cofną się przed niczym?)  Z jej winy, ponieważ to był jej debilny pomysł, ginie najpierw dźwiękowiec, a potem (później) jej... były... chłopak? Tak to przynajmniej zrozumiałam.  

Co ich goniło? Coś dość inteligentnego, to pewne. Coś bardzo szybkiego, zwinnego, dostosowanego do życia w mroku. Z początku miałam teorię, że kieruje się w tunelach słuchem, jednak po dłuższej chwili zaczęłam w to wątpić. Musiało widzieć.
Niestety, nie dane nam jest przyglądnąć się owemu stworowi z bliska. Tak, używam liczby pojedynczej, ponieważ przez cały film miałam wrażenie, że nasi bohaterowie mają do czynienia z tylko jednym potworkiem. Mogę się mylić. Skąd jednak on wziął się w tych tunelach? Czemu żyje w jeziorze, które się tam rozciąga? Nie wiem.


Jednym, mocnym minusem filmu jest fakt, że 'rozkręca' się bardzo długo. Co może nawet zirytować człowieka, który czeka na jakąkolwiek akcje. No, tak. Przyznaję, że film nie jest dla ludzi, którzy uwielbiają, jak leją się flaki, jak szaleniec z siekierą gania niewinne ofiary czy... stworki wykazują nadmierną nadpobudliwość, głód, aktywność, etc. Najwidoczniej monster w tym filmie był najedzony bezdomnymi.

Mimo wszystko film polecam, ponieważ mi się dość podobał. Jeśli ktoś też nie ma co robić wieczorami, to zapraszam do oglądania. Obiecuję też, że nie będziecie się bali po nim zasnąć. Nie jest aż tak straszny, a bohaterowie... cóż, jak sami wiemy od samego początku, jakoś sobie poradzili ( przeżyła dwójka z czwórki, a to nie taki zły bilans!). 


P.S. Przepraszam, jeśli notka/post nie jest zbyt zrozumiała. Poranki to zło.

Selavie.

2.09.2012

6. Chojrak. Tchórzliwy pies.

"Każdy uwielbia Chojraka, ale czym on dokładnie jest? Przerażonym kundlem robiącym wszystko w swojej mocy, by chronić swój dom, Nigdzie.

Gdzie jest Nigdzie? Czy to miejsce, gdzie nic niema? Nikogo? Żadnej nadziei? Żadnego życia? Czy to piekło?

Chojrak broni swego domu i zapewnia bezpieczeństwo Muriel. Jego właściciel siedzi w swym krześle i nienawidzi wszystkiego i wszystkich. Kiedykolwiek coś złego zagraża Nigdzie Chojrak jest w stanie uratować dom Eustachego i Muriel od zniszczenia.

Chojrak, gdy ostrzega przed zagrożeniem, zawsze zmienia swoją twarz pokazując jego charakter. Jego głowa potrafi przybierać różne kształty, zmienia się. Tak, jakby było ich wiele.
Niestety zostanie on na zawsze w Piekle (Nigdzie), by chronić swego domu i Muriel (człowieczeństwo) przed złem Piekła - Katzem (nienawiść), Le Quackiem (chciwość) czy Panem Wrednym (morderstwo). Jego władca Szatan (Eustachy) będzie dalej rządził w swojej wszechobecnej nienawiści.
Resztę wieczności spędzi w piekle, broniąc jego bram. Chojrak to Cerber, nasz kochany tchórzliwy pies."

Gdyby się zastanowić, to ma to sens, prawda? Chociaż wątpliwe, aby twórcy tej bajki mieli na myśli piekło, Szatana, grzechy czy człowieczeństwo. Mogę się jednak mylić.

Pozdrawiam,
Selavie.