29.08.2012

5. Jenifer

 Post zawiera spoilery.

"Detektyw Frank Spivey jest świadkiem napaści na młodą kobietę z okaleczoną twarzą. Ratuje jej życie i w przypływie współczucia zabiera do własnego domu. Jenifer, bo tak ma na imię dziewczyna, zaczyna jednak wzbudzać w nim nie tylko uczucie troski, ale i pożądania, które przeradza się w obsesję. Frank przekona się, że może ona być tragiczna w skutkach, gdyż Jenifer posiada niszczycielską siłę..." (Pudełko z płytą?)

Recenzja na życzenie, w sumie, jednak robię ją dość chętnie, ponieważ pałam jakąś dziwną sympatią do filmów, które wchodzą w antologie grozy; 'Masters of Horror'. Co prawda, żaden z nich nie jest zbyt wybitny i to samo tyczy się również Jenifer, jednak melodia, którą możemy usłyszeć w openingu rozpoczynającym każdy z filmów, jest po prostu zaje*ista. Jeśli kiedykolwiek będę miała brać ślub, to chcę, aby mi ją na nim zagrali, serio. Zamiast marsza weselnego! Czy jakkolwiek się to nazywa. Nie wiem, jak uda mi się iść w jej takt, ale mam jeszcze mnóstwo czasu, aby opracować dobry układ.



Dobrze, zaczynając... Film 'Jenifer' nie jest dla ludzi, którzy mają słabą odporność na rzeczy obrzydliwe oraz dla tych, którzy stwierdzili, że 'oglądnę horrorek, zjem sobie kolacyjkę, będzie fajnie'. Zdecydowanie nie jedzcie nic przy tym filmie. Mi, na szczęście, udało się skończyć kolację za nim w ogóle pokazała się na ekranie ta jakże czarująca twarzyczka tytułowej bohaterki. Właśnie ta buźka i zachowanie jej właścicielki sprawiają, że człowiekowi robi się niedobrze. Nie wiadomo też, czego mamy się tak naprawdę spodziewać. Czy zabije chłopca, czy nie? Czy rzuci się na policjanta, czy nie? Czy wpi*rdoli kota, czy nie?


A właśnie! Co do wielbicieli kotów - też darujcie sobie ten film. Osobiście nie pałam zbytnią miłością do tych dziewięciożyciowców, jednak żadnemu nie dałabym zrobić jakiejkolwiek krzywdy, a już na pewno... nie takiej.

Co najbardziej zdziwiło mnie w tym filmie? To, że jednak miałam momenty, w których otwierałam szeroko usta ze zdziwienia i jedyna myśl, która dudniła w głowie, to 'o fuck!'.

Za pierwszym razem oczywiście miałam to, jak zobaczyłam ryj Jenifer. Taką twarz tylko matka może na prawdę kochać i nie dam sobie wmówić, że jest inaczej. Za drugim - kiedy ten 'uczynny' policjant postanowił wziąć ją do domu bez konsultacji z żoną. Trzeci - kiedy Jenifer ugryzła żonę policjanta w usta (co wyglądało, jakby ją pocałowała i aż zwątpiłam, czy przypadkiem nie oglądam horroru z tematyką lesbijską). Czwarty - CZEMU NIE ODWIÓZŁ JEJ W CHOLERĘ, KIEDY WPIERDOLIŁA MU KOTA, SĄSIADKĘ I ZBUNKROWAŁA W LODÓWCE... w sumie, to nie wiem kogo. Dyrektora cyrku dziwadeł? (Są w ogóle horrory z tematyką lesbijską...?)

Jak w każdym horrorze - nie brakuje scen erotycznych, jednak daruję sobie ich komentowanie. Nie wydaje mi się zbyt nakręcające kochanie się z czymś, co obślinia Cię i ma ryj, jak.... ugh. Od razu przypomina mi się scena ze Strasznego Filmu 2, w której to Shagy (nie jestem pewna imienia) kocha się w jakiejś... kanciapie z dziewczyną - upiorem, która na głowie ma papierową torbę. Może i przy Jenifer by to przeszło?

 Hm, film trwa jedynie 55 minut, jednak mimo to ogląda się go dość długo, ciągnie się. Ujęcia kamery są zrobione dobrze, nigdy nie odczuwa się wrażenia, że kamerzysta powinien stanąć w miejscu lub podejść kilka kroków bliżej bądź dalej.

Film polecam na nudę, ponieważ jeśli ktoś szuka czegoś ambitniejszego, to nie odnajdzie tego w 'Jenifer'. Zakończenie może i jest otwarte, jednak możemy się z łatwością domyślić, co będzie dalej. Historia zatoczy koło i znowu, i znowu, i znowu... , aż trafi się ktoś inteligenty i ubije blond sukę.

Selavie.

3 komentarze:

  1. ale się uśmiałam. XDDDD"

    OdpowiedzUsuń
  2. powodzenia z tym marszem weselnym. xD nie oglądałam za wiele horrorów z masters of horror. ale pamiętam, że krwawa mary niespecjalnie mi się podobała. chyba nawet oglądałyśmy go razem, co? słaby był, ale można się było pośmiać.
    ~pap

    OdpowiedzUsuń